James Bond: Blood Stone do pozycja stworzona przez studio Bizarre Creations, które znane jest z takich gier, jak Blur czy Project Gotham Racing. Tym razem producent stworzył produkcję przygodową, której historia nie nawiązuje do żadnego filmu z udziałem agenta 007. Tym razem przychodzi nam bowiem ocalić świat w od broni biologiczno-chemicznej, wykradzionej z Wielkiej Brytanii. Organizacja, która weszła w jej posiadanie, ma zamiar wykorzystać ją do własnych celów. Dlatego też agent Jej Królewskiej Mości ma za zadanie odnalezienie przestępców, odwiedzając przy okazji wiele ślicznych i malowniczych zakątków świata, m.in. Sybir, Monako, Ateny, Istambuł, a nawet Bankok. Za popełnienie scenariusza do gry jest odpowiedzialny Bruce Feirstein, który napisał Golden Eye, Jutro nie umiera nigdy i Świat to za mało.
I tak trzeba przyznać, że autor fabuły świetnie odrobił pracę domową, gdyż klimat Bonda jest w produkcji wszechobecny. Nawet początek gry, w którym poznajemy głównego bohatera jest typowy dla dzieł z tej serii, tzn. Bond jest na misji i pomagamy mu wykonać jego zadanie. Widowiskowa ucieczka złoczyńcy kończy się jego przegraną, a Bond ma chwilę spokoju… Wtedy włącza się przerywnik filmowy, niczym z Golden Eye. W tle widzimy samochody, diamenty, broń, kobiety czyli to, co charakteryzuje sylwetkę agenta 007. Niestety, scenariusz ma jeden problem, gdyż obroniłby się tylko w przypadku filmu, ale nie gry. Problem polega bowiem na tym, że praktycznie cały czas tropimy osoby z organizacji, które wykradły wspomnianą broń biologiczno-chemiczną. Niby ciekawie, ale co dalej? Tym bardziej, że kolejne misje i informacje to po prostu świeże donosy o lokalizacji przestępców. Fabuła nie posuwa się dalej, tylko stoi w miejscu. Mamy szukać i likwidować przeciwników…
Nie lepiej wyglądają również poszczególne misje, które nie cechują się dużym zróżnicowaniem. laptopy poleasingowe Kraków Praktycznie każde miejsce, które odwiedzimy jest przez nas w podobny sposób infiltrowane. Wpierw jesteśmy mile widziani, następnie przemykamy obok strażników – uwaga, nie ma opcji skradania. Ot, po prostu podchodzimy do ochroniarzy i szybkim ruchem ich wyeliminowujemy. Następnie zaczyna się strzelanina i ucieczka. Tak jest praktycznie zawsze i mimo że przez pierwsze godziny zabawy można to nawet przeżyć, z czasem jednak wieje nudą. Warto jednak nadmienić, że twórcy dotrzymali obietnicy widowiskowości nowego produktu z serii. Fakt, co chwila coś wybucha, praktycznie zawsze prowadzimy samochód czy też jakiś inny pojazd, ale niestety jest to zarazem schematyczne. Powtarzające się procedury zabiły ten tytuł i mimo tego, że praktycznie cały czas coś się dzieje, to po kilku godzinach tytuł staje się nudny. Ile razy bowiem można komuś złamać kark w ten sam sposób? Ile razy można zabić kogoś przez strzał w głowę? Ile razy można jechać samochodem po ciasnych, zamkniętych uliczkach?
Tytułowi nie pomaga również fakt, że zawiera sporo błędów. Znikające postaci, duszenie , nawet gdy przeciwnik był kilka metrów od nas, odbijający się od barierek samochód – jakby był z gumy, wybuchające po dwóch strzałach bryki przeciwników, inteligencja oponentów, którzy potrafią stać obok Bonda i go nie zauważyć( nie widzą też, że członek ich zespołu właśnie został zabity) oraz wiele innych rzeczy sprawia, że po prostu przekleństwa cisną się na usta. Czy dobrzy beta testerzy wyginęli na wojnie? A może ktoś ich wykupił? To już drugi taki tytuł, z którym mam do czynienia.
Graficznie, jak autorzy zapowiadali, jest bez fajerwerków. Postacie wyglądają, jakby Xbox 360 dopiero wczoraj pojawił się na rynku. Bohaterowie oraz osoby poboczne nie poruszają szczękami, gdy mówią, tylko samymi ustami, co wygląda po prostu komicznie. Kobiety, którymi otacza się agent 007 również odrzucają ,a myślałem, że chociaż w tym temacie będę miał na czym zawiesić oko. Tła oraz tekstury również nie powalają. Jedynie efektowne wybuchy podczas misji są atrakcyjne i trzeba przyznać, że to właśnie one ratują ten tytuł przed całkowitą porażką. Efektowne, mocne, rozsadzające, uderzające, zmieniające świat gry w istny bajzel wybuchy są niesamowite. Czasami przez detonacje nie można zobaczyć celu, ale jedzie się dalej w samo centrum ognia, bo może się uda? To jest właśnie to, co producentowi udało się najlepiej – oddanie charyzmy Jamesa Bonda.
Dźwiękowo gra trzyma wspaniały poziom. Nie dość, że muzyka jest charakterystyczna dla Bonda, to jeszcze główni bohaterowie zostali obdarzeni głosami prawdziwych aktorów. I tak w tytułowego bohatera wciela się Daniel Craig (użyczył również swojego wizerunku), rola M. została odegrana przez Judi Dench, a kobietą agenta jest Joss Stone, której utwór, „I’ll Take it All”, usłyszymy na początku gry.
Plusem jest również zerżnięta z gry Splinter Cell Conviction możliwość wykonania egzekucji. Po cichym zabiciu przeciwnika otrzymujemy możliwość wykonania egzekucji na maksymalnie trzech przeciwnikach. Tym razem jednak nasze cele komputer ustali automatycznie (W Splinter Cell Conviction to my zaznaczaliśmy, kogo chcemy zdjąć), wciskamy LB na padzie i Bond w mgnieniu oka eliminuje wszystkie cele strzałem w głowę. Naboje są tak potężne, że potrafią przeniknąć nawet przez osłony (oczywiście jest to błąd kodu gry, ale taki sam minus pojawił się również w grze Splinter Cell)
Niestety, doborowa obsada to za mało, aby gra była znakomita. James Bond Blood Stone jest więc typowym średniakiem, który mógłby zaistnieć w sezonie ogórkowym albo gdy na horyzoncie nie byłoby tylu innych, wspaniałych tytułów. James Bond Blood Stone to dobra gra, ale na kilka razy. Jeśli do niej przysiądziemy i zechcemy ją przejść od razu, to szybko nam zbrzydnie. Dawkowana zabawa może i jeszcze dałaby radę, ale niestety liczne błędy, niedociągnięcia, słaba fabuła i grafika skutecznie mnie odstraszyły od gry. To nie jest czas, w którym gracz może pozwolić sobie na średnie tytuły. Nadchodzące wielkimi krokami Call of Duty oraz wydane już wcześniej takie produkcje jak Mafia 2, Halo Reach, Kincet, PlayStaiton Move, FIFA 11 na pewno nadszarpnęły Was budżet. Dlatego też odradzam Wam kupno James Bond Blood Stone. Szkoda na niego czasu i pieniędzy – zainwestujecie je w inne pozycje, gdyż ta nie w nosi do branży gier nic nowego.
Ocena 6,5/10
Plusy:
+ Oryginalne głosy
+ Udźwiękowienie
+ Klimat Bonda
Minusy:
- Niedociągnięcia
- Grafika
- Schematy
- Naiwna fabuła
- Brak skradania